Wszystkie Odcienie Zieleni to opowiadanie o Lokim - nordyckim bogu kłamstw. Powstaje ono w oparciu o mitologię nordycką i serię filmów Marvela. Jest to historia własna. Po więcej info zapraszam do zakładki "o blogu".
Status: trwające
Gatunek: fantasy/fanfiction

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 21.1

BOHATER VOL. 2



“I need a hero

I'm holding out for a hero 
Till the end of the night 
He's gotta be strong and he's gotta be fast 
And gotta be fresh from the fight” 
~Bonnie Tyler




Czas stanął w miejscu.
Loki dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że od dłuższej chwili wstrzymywał oddech. W jego oczach pojawił się nikły blask zieleni – zaledwie mignięcie – gdy machinalnie wykonał zaklęcie otwierające. Zamek szczęknął, drzwi uchyliły się lekko, wydając z siebie ciężkie sapnięcie. Loki pchnął je niepewnie i ruszył do środka. Z trudem stawiał każdy krok, bo czuł, jak kolana dosłownie się pod nim uginają.
W końcu zbliżył się do postaci leżącej na brudnej, zimnej podłodze. A gdy zobaczył ją z bliska, poczuł się tak, jakby dostał w twarz.
    Och, Sif… – wyszeptał drżącym głosem.
Każde uderzenie jego serca sprawiało mu nieznośny ból.
Zrzucił z siebie osłonę niewidzialności i kucnął tuż przy niej, wspierając jedno kolano na podłodze. Szukał na jej twarzy jakichkolwiek oznak życia, ale nie potrafił niczego odnaleźć – była blada, pozbawiona rumieńców. Włosy miała zlepione krwią. Nie miała na sobie nic, oprócz splamionej czerwienią tuniki, sięgającej jej kolan. Skórę w wielu miejscach miała posiniaczoną, podrapaną, poparzoną… Jej nogi dziwnie się układały – tak, jakby były połamane.
Nagle dostrzegł na jej twarzy lekki, niemal niedostrzegalny dla niewprawnego oka skurcz mięśni. Nadzieja zaatakowała go gwałtownie.
— Sif, wojowniczko… – szeptał gorączkowo, próbując ją zbudzić. – Popatrz na mnie. Daj mi jakikolwiek znak, że wciąż tu jesteś.
Nie doczekawszy się reakcji, zmartwiał. Wyciągnął rękę, nie mogąc się pohamować, i delikatnie – najdelikatniej, jak tylko potrafił – potrząsnął ją za ramię.
    Milady… – mruknął zniecierpliwiony.
To jedno słowo było początkiem wszystkiego.
Sif otworzyła oczy i popatrzyła na niego ze strachem.
Ulga, jakiej wówczas doznał, spłynęła na jego duszę niczym balsam leczący wszelkie rany.
    To ja, Loki. Poznajesz mnie? Król Loki.
    Czy ja już umarłam? – spytała ochrypniętym głosem, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że każde wypowiedziane słowo sprawia jej przemożny ból.
    Nie. Jeszcze nie. I nie umrzesz. Przyszedłem po ciebie. Złożyłem przecież Przysięgę, pamiętasz? Obiecałem ci.
Przez dłuższą chwilę Sif milczała.
    A zatem śnię… – odpowiedziała w końcu. Spuściła wzrok i wbiła go w jego czarne buty.
    Nie! – zawołał desperacko. – Nie śnisz. Ja jestem tu naprawdę. Przybyłem po ciebie! – Czuł, jak ogarnia go rozpacz.
Na twarzy Sif pojawił się drwiący uśmiech.
— Loki nigdy by po mnie nie przybył. Nie poświęciłby się dla mnie… Za bardzo boi się o swoje własne życie. A ja za mało dla niego znaczę.
Mistrz magii poczuł się tak, jakby ktoś właśnie wyrwał mu serce i pożarł je na jego oczach. Nie poddał się jednak. Zacisnął zęby i podjął walkę…
— Oczywiście, że tak, milady – odparował, z trudem hamując złość. – Dlatego nie ma tu teraz Lokiego. Jest za to taki jeden cholerny Iluzjonista, dla którego znaczysz cholernie dużo, i który przybył do cholernego Yggdrasilu tylko po to, by ocalić twoje cholerne życie!
    Iluzjonista? – powtórzyła, a to jedno słowo jakby ją rozbudziło.
    We własnej… – urwał gwałtownie, gdy zobaczył, jak Sif wyciąga ku niemu rękę.
Zastygł w bezruchu, niepewnym wzrokiem śledząc jej poczynania… Przyłożyła dłoń do jego twarzy. Przymknęła powieki. Pogłaskała go po policzku… On nie protestował, mimo że czuł się bardzo, ale to bardzo nieswojo.
— Iluzjonisto… – Dopiero teraz świadomość wróciła jej zupełnie. Spojrzała mu w oczy, ponownie zastanawiając się nad ich kolorem. – Naprawdę tu jesteś? To naprawdę ty?
Uśmiechnął się blado.
    A kto inny mógłby być?
Fandral – przemknęło jej przez myśl, ale nie powiedziała tego na głos. W duchu była teraz najszczęśliwszą osobą na świecie. Od razu zrobiło jej się wstyd za te wszystkie chwile, w których nazywała Lokiego pozbawionym uczuć potworem.
    Myślałam, że to sen… – oznajmiła, próbując się podnieść.
    Wiem.
Natychmiast ją podtrzymał i pomógł jej usiąść. Wojowniczka jęknęła z bólu.
— Gdyby to był sen – kontynuował Loki, przenosząc ją pod ścianę, żeby się oparła – szczerze bym ci współczuł.
    Dlaczego? – sapnęła, wymęczona cierpieniem.
    Bo wówczas byłby on tak paskudny, że bałabyś się zasnąć.
Uklęknął przy niej i odpiął od paska przy spodniach bukłak z wodą. Podał jej go, równocześnie bacząc na to, by się nie zadławiła pijąc.
— Masz wyjątkowo niskie mniemanie o sobie – powiedziała mu po dłuższej chwili milczenia.
Uśmiechnął się szeroko.
— To ty tak uważasz. Jak dla mnie jest ono zdecydowanie zawyżone… Cechy, które tobie się nie podobają, dla mnie są na przykład atutem. Działa to w obydwie strony.
Sif nie widziała nic pozytywnego w byciu „paskudnym”. Piła jeszcze długą, długą chwilę, czując się tak, jakby jej gardło było bezkresną pustynią, którą ktoś próbował podlać za pomocą konewki.
Loki nie spuszczał z niej wzroku, choć wiedziała, że przez cały czas był czujny i spodziewał się ataku w każdej chwili. Wciąż nie mogła uwierzyć – i chyba jeszcze długo nie uwierzy – że on naprawdę tam był. Prędzej już spodziewałaby się Fandrala, który tak gorąco zapewniał ją o swojej wielkiej miłości. A Loki? Czasem zastanawiała się, czy ten egoistyczny, pozbawiony kompasu moralnego, zakłamany psotnik w ogóle ją toleruje – już nawet nie mówiąc o darzeniem sympatią… Wiedziała jednak, że jest z niego podstępna, sprytna bestia i nie należy oceniać go po pozorach.
Tak też po raz kolejny ją zaskoczył. Tym razem jednak bardzo pozytywnie. I – choć bała się tego trzymać – miała nadzieję, że zrobił to szczerze.
    Sif. – Jego głos wyrwał ją z rozmyślań. – Kto cię tak urządził?
Popatrzyła na swoje nogi, spuchnięte z bólu. Na swoje pokiereszowane ciało. Przez głowę przemknęła jej myśl, że może już nigdy więcej nie będzie wyglądać tak pięknie, jak dawniej. Poczuła w oczach łzy.
    Chodząca Śmierć – odpowiedziała.
Loki zmrużył oczy w zamyśleniu. To imię wydało mu się znajome…
    Byłabyś w stanie powiedzieć mi, jak on wygląda?
Skinęła głową, przełykając smutek. Nie – postanowiła – nie będę płakać. Gdy z powrotem spojrzała na niego, jej twarz miała zacięty wyraz.
    Alf. Długie włosy. Zęby jak igły. Czerwone oczy. Ciało godne prawdziwego wojownika. Często chodzi w szarym uniformie. Jest tu ważną szychą…
Loki przyswoił informacje.
    W takim razie mam nadzieję, że nie jesteście jakimiś wielkimi przyjaciółmi, bo zamierzam zaraz go zabić.
    Och. – Szczerość Lokiego zbiła Sif z tropu. – Wyświadczyłbyś mi tym ogromną przysługę.
Iluzjonista rozpromienił się, wyraźnie uradowany jej odpowiedzią. Zaraz jednak spoważniał.
    W takim przypadku, Sif, będę musiał cię tu zostawić na trochę. – Mówił powoli, uważnie ją obserwując. – Nie miej mi tego za złe, ale nie zamierzam opuścić Yggdrasilu bez wcześniejszego rozprawienia się z Yggrą. Do tego dojdzie jeszcze walka z Chodzącą Śmiercią. Mam nadzieję, że wyjdę z tych starć bez szwanku. Jeżeli mi się jednak nie uda, w co raczej wątpię, to…
    Moment! – Przerwała mu gwałtownie. Dopiero teraz dotarła do niej pierwsza część jego wypowiedzi. – Jak to „musisz mnie tu zostawić”?
Skrzywił się. Podniósł się z ziemi i zaczął się powoli kierować w stronę drzwi. Wiedział, że jeżeli ona teraz go zatrzyma, to już nie będzie miał drugiej okazji. Nie spuszczał z niej wzroku – była przerażona.
    Nie mogę cię wziąć ze sobą… W niczym byś mi nie pomogła – odparł.
Nie, nie, nie – myślała Sif. Po raz kolejny go traciła. Znowu odwracał się od niej, akurat w tym momencie, w którym potrzebowała go najbardziej. Ponownie uciekał, gdy próbowała z nim porozmawiać. Z każdym krokiem oddalał się od niej coraz bardziej.
Był już w progu, gdy dobiegł go jej głos:
    Wrócisz?
Nadzieja. Rozpacz. Ból. Radość. Cierpienie. Smutek. Jedno słowo, a tyle emocji było w stanie wyrazić. Loki szybko przebiegł wzrokiem po jej twarzy. Uniósł kąciki ust w zawadiackim, rozbrajającym uśmiechu.
    A czy kiedykolwiek nie wróciłem?



Chodząca Śmierć.
Ten sam, który dowodził Dywizją Duchów. Ten sam, który wymordował prawie pięćdziesięciu Jotunów w bitwie pod Utgardem. Ten sam, którego Loki wcześniej minął na korytarzu lochów. Ten sam, który wydał mu się tak dziwnie znajomy…
Ten sam, który miał czelność skrzywdzić Sif.
W momencie, w którym wojowniczka wypowiedziała jego urocze imię, iluzjonista od razu skojarzył, o kogo chodzi. Ponownie pod osłoną niewidzialności biegł teraz przed siebie w kierunku, w którym wcześniej Chodząca Śmierć odszedł.
Po raz kolejny Loki zastanawiał się, dlaczego w ogóle to wszystko robił – dlaczego pomagał Sif. Kiedy to się stało, że dziewczyna zaczęła mieć dla niego tak duże znaczenie? Na początku ich znajomości przecież groził jej śmiercią. Przez długi czas ledwo co ją tolerował, traktował ją jedynie jak współpracowniczkę. A ona… tak wiele razy mu pomagała, mimo jego często okrutnego wobec niej zachowania. Okazała mu dobroć i zrozumienie, tak bardzo różne od nienawiści, jaka ze wszystkich stron go otaczała. Pokazała mu, że mu ufa, mimo wszystkich błędów, jakie kiedykolwiek popełnił. Na każdym kroku udowadniała mu, że warto mieć nadzieję – dała mu szansę. Była niczym sprawiedliwa iskierka, rozświetlająca mroki jego świata.
Szanował ją za jej odwagę. Zadziwiało go, że jest taka dobra i pełna ciepłych uczuć, a przy tym niebywale silna. Umiała w każdym dostrzec coś pozytywnego, nie potrzebowała powodu do ruszenia komuś z pomocą, nie tolerowała bezpodstawnego zabijania. Była całkowitym jego przeciwieństwem.
I dlatego nie mógł jej stracić. Potrzebował jej.
Musiał się za nią zemścić.
Korytarz zaprowadził go do laboratorium, które… okazało się być puste. W jego wnętrzu nie było zupełnie nikogo! Loki zaklął szpetnie.
Zaczął myśleć gorączkowo nad tym, co powinien teraz zrobić. Jego kolejnym celem był oczywiście Yggra. Ta łamigłówka nie była jednak trudna – bo gdzie powinien znajdować się władca, w szczególności o takiej porze? W sali tronowej.
Kręte ścieżki lochów nie zdołały zmylić orientacji Lokiego i iluzjonista już po chwili wyszedł na powierzchnię. Odnalezienie królewskiego audytorium również nie sprawiło mu wiele trudności… Kierując się własnym doświadczeniem i znajomością psychiki Yggry, Loki wywnioskował, że sala, której szuka, będzie największą ze wszystkich znajdujących się w Stalowym Pałacu. Takie pomieszczenie mogło się znajdować tylko i wyłącznie w centrum zamku – ze względów konstrukcyjnych, oczywiście.
Przemknął długim korytarzem niczym cień i zatrzymał się tuż przed olbrzymimi drzwiami, otwartymi na oścież i ukazującymi surowe wnętrze. Loki spodziewał się czegoś bardziej wykwintnego – w środku dostrzegł jedynie skromne podwyższenie i potężny, prosty tron. Na nim siedział Yggra i podziwiał swoje odbicie w szlachetnym kamieniu nasadzonym na berło.
Lokiego przebiegł przyjemny dreszcz na samą myśl o rozlewie krwi…
Zmierzył uważnym, krytycznym spojrzeniem dwóch strażników strzegących wejścia i uśmiechnął się do siebie szelmowsko. W jego głowie powoli rozrysował się plan działania. Już wiedział, co dokładnie zrobi.
Zrzucił z siebie osłonę niewidzialności. Niewinnie rozejrzał się wokół siebie, udając zdezorientowanego… Strażnicy na jego widok szybko dobyli broni.
    Ojej! – odezwał się cichym głosem, jakby dopiero teraz ich zauważył.
Draugrowie spojrzeli po sobie niepewnie.
    To ten parszywy łotr, Loki… – wycedził jeden z nich.
    Zgadza się, do usług – zawołał wesoło, odbierając obelgę jako komplement. – Panowie są ze straży przybocznej Yggry?
— Dla ciebie nie „Yggra”, tylko „Najstraszliwszy ze Straszliwych”!
Loki parsknął śmiechem.
— Najstraszliwsze jest tutaj tylko i wyłącznie to, jaką miernotę Yggra zatrudnia. Och, doprawdy, staruszek schodzi na psy…
Zupełnie ignorując strażników, Loki ruszył przed siebie. Jak zwykle osłaniał się swoją bezczelną pewnością siebie.
— Jakbyście chcieli wiedzieć – mówił, mijając ich – to ja jestem Królem Dziewięciu Światów i Panem Wszechrzeczy. Poddani mówią o mnie Władca Ognia, Mistrz Magii, Kłamca albo Iluzjonista. Wy natomiast możecie mnie nazywać Potężnym. – Zatrzymał się na środku sali. – A wasz dowódca, przypomnijcie mi, kim jest?
Uśmiech nie schodził mu z ust, gdy obserwował, jak twarz Yggry wykrzywia się w całkowitym zaskoczeniu.
    TY! – wycedził. – Plugawy As…
Loki wzruszył skromnie ramionami.
    O, i niektórzy z marginesu społecznego lubią nazywać mnie też Plugawym Asem.
Yggra nie dał się sprowokować.
— Taaak, masz wiele imion… A co powiedziałbyś na swoje prawdziwe? – Zmrużył oczy, zadowolony swoją nagłą błyskotliwością. – Obrzydliwy Lodowy Olbrzym w nędznej, ludzkiej postaci – Parszywy Jotun.
— Wiesz, Yggra, jak to się mówi. Lepszy rydz… – Popatrzył na niego, a jego twarz rozświetlił złośliwy uśmiech. – …niż nic.
Władca poderwał się gwałtownie z tronu. Przez moment zdawało się, że zbiegnie po schodach do Lokiego i dosłownie rzuci się na niego, ale w ostatniej chwili zapanował nad sobą. Odetchnął głęboko, po czym powoli, majestatycznie zszedł z podwyższenia…
    Słuchaj, Loki, nie jest ci czasem tęskno za rodzinnymi, mroźnymi klimatami?
    Nie za bardzo. Wieczna zmarzlina zdąży mnie jeszcze dosięgnąć po śmierci… mam rację? Ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej. – Wyszczerzył się w uśmiechu.
Yggra zmełł w ustach przekleństwo.
— Och, ale nie musisz czekać aż do śmierci. Wystarczy jedno twoje słowo… a przywrócę cię do korzeni.
— To bardzo miłe z twojej strony. Ja jednak jakoś dziwnie wolę temperatury powyżej zera… – Powiedziawszy to, uniósł ręce, a jego dłonie zapłonęły zielonym ogniem.
Yggra poczuł ukłucie zazdrości na ten widok. Szybko stłumił to uczucie w sobie i skupił się na swoim chytrym planie pokonania Lokiego. Odpowiedział na wyzwanie, wznosząc swoje berło wysoko do góry – obrócił nim kilkukrotnie, tak że z jego końca wysunęły się poszarpane ostrza.
Loki zbliżył się ku niemu, czując, jak grunt pod jego stopami gwałtownie ulega zmianie. Spuścił wzrok zaledwie na moment – dostrzegł, że stąpa po jakimś dziwnym, białym pyle. Tak go to zafrapowało, że dosłownie w ostatniej chwili uniósł oczy i zauważył nacierającego Yggrę. Płomienie, tańczące jeszcze przed chwilą na rękach Lokiego, zgasły. Nie wiedzieć jak i kiedy, w jego dłoniach pojawiły się dwa sztylety – mizerykordie – skrzyżował je szybko nad głową i tym samym zablokował atak Yggry.
Władca Nieumarłych nie czekał, aż Loki wykona kolejny ruch. Obrócił berłem, by uderzyć przeciwnika częścią obuchową. Iluzjonista szybko odskoczył – ostry kamień zaczepiony u końca berła minął jego brzuch o centymetry. Natychmiast odzyskał rezon… Niczym żmija, zaatakował Yggrę niespodziewanie i błyskawicznie. Gdy już się wydawało, że skieruje się prosto na niego, nagle… obrócił się dookoła własnej osi, ciął na odlew i ponownie odskoczył.
Yggra zgiął się w bólu. Jedną ręką złapał się za ramię, a spomiędzy palców przeciekła mu krew… Loki jednak nie dał mu ani chwili wytchnienia. Ustawiwszy się w pozycji obronnej, zaczął rzucać swoimi zabójczymi sztyletami. Jeden, drugi, trzeci… Każdy odbijał się od berła Yggry, którym władca sprytnie się zasłaniał.
To zirytowało Lokiego. Gdy już miał cisnąć kolejnym sztyletem, nagle… zamiast tego użył mocy. Magiczna świetlista kula pomknęła przed siebie w nic niespodziewającego się Yggrę – Nieumarły ponownie zamachnął się berłem, by odepchnąć pocisk od siebie, ale tym razem, gdy ostrze zetknęło się z nadlatującym obiektem…
SSSYK!
…rozległ się odgłos przypominający wyładowanie elektryczne. Coś trzasnęło, posypały się iskry, a Yggra został odrzucony na dobre parę metrów do tyłu.
Z trudem podniósł się z ziemi, całkowicie oszołomiony.
    To zagranie było nieuczciwe!!! – zawołał.
    Czy ktokolwiek mówił, że mamy grać uczciwie?
Yggra zazgrzytał zębami ze złości. Uniósł swoje berło na sztorc i zaczął się powoli zbliżać w stronę Lokiego.
    Masz rację. Nikt tak nie mówił.
Nagle zatrzymał się.
I rzucił berłem jak dzidą.
Tego Loki się nie spodziewał. Natychmiast uskoczył, ocierając się o śmierć. Ostrze ze świstem przecięło powietrze i wbiło się w tym samym miejscu, w którym iluzjonista jeszcze przed chwilą stał.
W tym samym momencie Yggra zaatakował go od drugiej strony, dobywając swojego… miecza.
CHLAST!
Ciął płasko, krew siknęła. W ten oto sposób Loki wzbogacił się o nową ranę na boku. Nie przejął się nią jednak – nie miał na to czasu. Sięgnął ręką do pasa na plecach, skrywającego cały arsenał sztyletów i broni do rzucania. Zacisnął palce na chakramie, zamachnął się i…
…coś uderzyło go w nadgarstek, wyrzucając mu chakram z dłoni. Złapał się za krwawiącą dłoń i szybko rozejrzał wokół siebie. Obok dostrzegł Chodzącą Śmierć.
Ha, to dopiero było czyste zagranie! Dwóch przeciwko jednemu?!
Zaatakowali go równocześnie, z różnych stron. Loki szybko zablokował Yggrę i odepchnął go od siebie kopnięciem, po czym odwrócił się błyskawicznie, próbując trafić Chodzącą Śmierć. Wojownik zrobił zgrabny unik i równocześnie zamachnął się swoim olbrzymim toporem – podmuch powietrza, jaki przy tym powstał, rozwiał włosy Lokiego.
Iluzjonista tak się wygiął, żeby uniknąć zranienia, że aż upadł na ziemię, lądując na plecach. Na chwilę zrobiło mu się mroczno przed oczami… Takiej okazji Yggra nie mógł zmarnować. Natarł na Lokiego, biorąc zamach mieczem i przymierzając się do dekapitacji. Mistrz magii w przebłysku świadomości odepchnął go od siebie podmuchem mocy… władca Nieumarłych również wylądował na ziemi. Wściekły złapał w garść trochę tego dziwnego, białego pyłu i rzucił go w stronę Lokiego. Niczym sól, proszek wgryzł się w jego ranę na brzuchu… Syknął z bólu.
Nagle Loki zauważył szturmującego na niego Chodzącą Śmierć. Iluzjonista szybko przekręcił się i poderwał z ziemi. Yggra zaraz poszedł w jego ślady. Zagrodził mu drogę z jednej strony. A z drugiej…
…Chodząca Śmierć zaszedł go od tyłu i złapał za szyję. Loki poczuł stęchły odór gnijącego ciała. Spróbował się wyrwać, ale silne ramiona duszącego go oprawcy, oplatające jego kark, skutecznie mu to uniemożliwiły. Ogarnęła go panika.
Dostrzegł, jak Yggra zbliża się ku niemu, chwytając pewniej swój miecz.
    Ja też nie gram uczciwie – powiedział. – Ale za to przynajmniej wygrywam.
Uniósł broń i…
Loki błyskawicznie schylił się, wykorzystując ciężar ciała Chodzącej Śmierci. Złapał go za ramiona, przeciągając go sobie na plecy. Kolana pod nim ugięły się.
CHLAST!
Obydwoje runęli na ziemię. W powietrze wzbiła się tona białego kurzu. Loki szybko wyczołgał się spod ciała oprawcy, dobył saksu i… zamarł.
…po podłodze, jak beczka, potoczyła się głowa Chodzącej Śmierci.
Iluzjonista odetchnął z ulgą. Jego plan powiódł się. Od początku zamierzał osłonić się ciałem Chodzącej Śmierci, nie sądził tylko, że wyjdzie mu to aż tak skutecznie.
Jego radość nie trwała jednak długo. Jedną sekundę później usłyszał kroki dziesiątek stóp… Nawet nie zauważył, kiedy został otoczony przez co najmniej dwudziestu Draugrów. Ktoś go rozbroił. Ktoś złapał go za włosy i pociągnął za nie, zmuszając go tym samym do wstania z ziemi. Loki obiema rękami chwycił za te biedne, maltretowane kosmyki… ileż jeszcze osób na tym świecie będzie go próbowało oskalpować?!
Zaśmiał się.
    Tego się nie spodziewałeś, co nie, Yggra?
Władca nie podzielał jego wesołości. Popatrzył na zakrwawione ostrze miecza, którym przed chwilą dokonał mordu na najlepszym wojowniku w swojej armii. Och, jakże on nienawidził Lokiego i tej jego przeklętej przebiegłości i sprytu!
Nagle jednak wpadł na pewien pomysł…
— Chodząca Śmierć byłby małą stratą, gdybyś TY zasilił szeregi mojej armii. Naprawdę, nie chciałbym, żeby ktoś taki zmarnował się… to byłaby bezsensownie przelana krew. Pomyśl tylko, Potężny, możemy razem rządzić Wszechświatem!
Loki oblizał spierzchnięte wargi, jakby faktycznie zastanawiał się nad tą propozycją. W końcu spojrzał mu w oczy.
— Możemy razem rządzić Wszechświatem… – powtórzył. – Wiesz, co nie podoba mi się w tym zdaniu? Tak, zgadłeś: słowo „RAZEM”.
    Zabiję cię. – Jego głos był spokojny.
    Domyślam się.
    W takim razie złóż mi pokłon.
W Lokim aż się zakotłowało. On miałby się komuś kłaniać?
    Nigdy.
Szarpnął się gwałtownie, wyrywając się z uścisku Nieumarłego. Rozległ się trzask, przywodzący na myśl darcie tkaniny. Loki upadł na ziemię. Jego czaszkę przeszył ból. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że krzyk, jaki przed chwilą usłyszał, dobył się z jego gardła.
Prędzej czy później, ktoś w końcu musiał go oskalpować. I oto stało się.
Starając się zignorować ból, rzucił proste zaklęcie, które niczym fala powaliło wszystkich otaczających go Draugrów na ziemię. Nie tracąc ani chwili dłużej, Loki narzucił na siebie osłonę niewidzialności, zerwał się na równe nogi i puścił się biegiem przed siebie. W stronę lochów.
    Za nim! – usłyszał rozwścieczony głos Yggry. – Biegnijcie po śladach!
Po jakich śladach?! – przemknęło mu przez myśl. Zerknął za siebie kątem oka… W każdym miejscu, w którym stawiał krok, pojawiał się biały odcisk jego buta. Widoczny, mimo magicznej osłony.
Zaklął. Od początku wiedział, że z tamtym proszkiem jest coś nie tak.
Gdy tylko dobiegł do swojej znajomej celi i przekroczył jej próg, natychmiast zrzucił z siebie osłonę. Przez cały czas wydawało mu się, że tuż za sobą słyszy kroki prześladowców – wiedział jednak, że na razie są jeszcze daleko.
Sif natychmiast wyczuła jego niepokój.
    Co się dzieje?
Loki kucnął koło niej.
— Powiedzmy, że jak zwykle zawaliłem. Złap mnie za szyję.
Uniósł ją z ziemi najdelikatniej, jak potrafił. Od razu zauważył, jak przez jej twarz przeszedł cień cierpienia. Niestety, ale Loki miał z delikatnością tyle wspólnego, co Lodowi Olbrzymi ze sztuką piękną.
Przełknął ślinę. Zamknął oczy, wyzwalając z siebie pokłady wciąż obcej mu mocy. Wyciszył wszystkie zmysły. Skupił myśli na jednym – Gladsheim, Złoty Pałac w Asgardzie. Spróbował uspokoić szaleńcze bicie serca. Gladsheim. Skupił się na miarowym oddechu. Gladsheim, Gladsheim, Gladsheim. Odegnał od siebie wspomnienie o bólu…
    Jest tutaj! – czyjś głos brutalnie wyrwał go z transu.
Otworzył gwałtownie oczy. Usłyszał świst noża szybującego w jego stronę. W przypływie desperacji…
skoczył
nie myśląc o niczym konkretnym.



Cześć wszystkim! Ten rozdział wyjątkowo mi przypadł do gustu. Jestem ciekawa, jakie będą wasze odczucia.
Aktualności: blog przeszedł remont. Znowu. Nie mogłam już znieść tego, jak wyglądał - chodzi mi o blok z postami i o menu. Także, zmiany są małe, ale zauważalne. Po pierwsze, "wysuwajka" z lewej strony... wrzuciłam tam mały gifset, krótki opis bloga i menu. Trochę się z tym napracowałam, ale w ostateczności jestem z siebie dumna c: - zapraszam do myszkowania! Po drugie: nowa zakładka w menu! Skoro już otwarliście wysuwajkę, to pewnie zauważyliście link o nazwie "Pojęcia". Pomyślałam ostatnio, że, kurczę, w tym opku pojawia się strasznie dużo różnych dziwnych określeń zaczerpniętych z mitologii, więc może taki słowniczek by się przydał? Są tam wymienione miejsca, przedmioty, postacie... i ich definicje, które opracowałam bazując na źródłach podanych w stopce. Jeżeli więc ktoś jest ciekawy, jak naprawdę jest przedstawiany Loki, czym jest Gandvik albo skąd się wzięli einherjarzy - zachęcam do klikania. I też jako że od dłuższego czasu łaził za mną javascript, postanowiłam jeszcze bardziej obciążyć stronę i dlatego "Pojęcia" wyświetlają się w nowym, eleganckim okienku. Cool, co nie? 8)
No, i jeżeli zauważycie brak jakiegoś pojęcia albo po prostu będziecie chcieli, żebym coś tam dopisała (np. znacie definicję, nie znacie nazwy pojęcia - i odwrotnie), piszcie pod najnowszym postem lub w zakładce "O blogu".
Z aktualności chyba tyle.
Na koniec: spekulacje! Loki chyba dość pomyślnie przeprowadził teleportację. Pozostaje tylko jedno pytanie: jak sądzicie, gdzie tym razem go wyniosło? :)
Czekam na opinie, komentarze, odzew, cokolwiek... 

19 komentarzy:

  1. Nie dziwię się, że jesteś zadowolona z tego rozdziału. Jest genialny! Masz niebywały zasób słownictwa. Stworzyłaś idealnego Lokiego. To jego czarne poczucie humoru i pewność siebie... Świetne. Zainteresowała mnie twoja zmiana wyglądu. Zaraz pójdę się rozejrzeć. Miłego końca wakacji i przyjemnego tworzenia <3
    PS. Nie ma to jak 40 minut walczyć z dodawaniem komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 40 MINUT?! Gratuluję wytrwałości/samozaparcia i dziękuję za poświęcenie. Ale, Chryste na niebie, czemu tak długo? D:

      Usuń
  2. Jest już trochę późno i nie ogarniam, ale czuję się zainteresowana, więc wrócę o normalniejszej porze z normalniejszym komciem. Może nawet kilkoma. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wrócić o normalnej porze, wróciłam o nienormalnej... Eeeeeeech.
      Na samym początku pragnę serdecznie podziękować za uwagę, którą u mnie skrobnęłaś – rzadko pamiętam o dostosowaniu szablonu do innych rozdzielczości, chociaż, *nieśmiało się tłumaczy*, akurat na Łani próbowałam to zrobić, ale przypomniałam sobie zbyt późno i musiałabym cały CSS ustawiać od nowa. Żadna wymówka, wiem. Myślę, że zrobię po prostu nowy szablon, żeby nikt nie miał z tym problemów. I jeszcze raz dziękuję za zwrócenie uwagi.
      Ale mniejsza o to, bo nie po to tu przyszłam.
      Zanim przejdę do komentowania treści… Mam malutką prośbę. Chciałam przeczytać Twoje opowiadanie na telefonie (nie zawsze mam dostęp do laptopa, a na telefonie bardzo lubię czytać), ale zrezygnowałam. Sprawa wygląda tak, że żeby dostać się do prologu, trzeba scrollować na sam dół. Okej, prolog przeczytałam, patrzę, czy mogę kliknąć „nowszy post”… Nie ma. Czyli trzeba wrócić do poprzedniej strony i znowu jechać w dół, żeby znaleźć pierwszy rozdział… Przydałoby się dla wersji na telefony jakieś menu z rozdziałami i te odnośniki „Starszy/Nowszy post”, to naprawdę bardzo ułatwiłoby życie, zwłaszcza mi, bo pewnie jeszcze nieraz będę czytać Twoje opowiadanie na telefonie. ._. (Chyba że to mój telefon właśnie jest tak upośledzony…)
      (Komentuję na bieżąco, w trakcie czytania.)
      Jeszcze dodam, że bardzo mi się podoba pomysł z zielenią, zwłaszcza te cytaty w menu – cud, miód, malina! Klimatyczne, zachęca do czytania.
      W prologu strasznie męczyły wielokropki. Było ich po prostu za dużo i przyłapywałam się na tym, że zamiast czytać normalnie, przejmować się bohaterami, ja prześlizguję się po nim wzrokiem, bo męczyło mnie czytanie wielokropków. One wcale nie budowały napięcia. Wręcz przeciwnie, irytowały i zmuszały do szybszego czytania, żeby je ominąć.
      Wyłapałam tam również kilka nadmiarowych przecinków i literówek (tu: „Jego oczy rozszerzyły się w przerażaniu”) czy dziwnych konstrukcji w stylu „(…) ale nawet będąc bogami wojny, było ich tylko dwóch”.
      Ale, ale, ale! Napisałaś prolog bardzo fajnym stylem, zupełnie, jakby się czytało mity. Przynajmniej tak było na początku; trochę zabolało nagłe przejście do sali tronowej. Szkoda tylko, że opisy odebrałam jako przeznaczone dla ludzi bardziej zaznajomionych z mitologią skandynawską. Przyznam się, że sama czytałam ją wieki temu i już niewiele z tego pamiętam… ._. Ale uznajmy, że to akurat moja wina. I, rzecz jasna, czekam na Lokiego. Jestem bardzo ciekawa, w jaki sposób go przedstawisz!
      Zielone zaznaczenie tekstu nawet! *w*
      Trochę ci się rozjechało formatowanie, akapity są strasznie nierówne, czy to było celowe?
      „Odyn siedział na tronie ubolewając nad swoją głupotą.” Przed imiesłowami biernikowymi (chciałam napisać „piernikowymi”, zdecydowanie tylko święta mi w głowie ._.) stawiamy przecinek.
      Kiedy ty i Thor byliście zajęci jednoczeniem Dziewięciu, czy tam Dziesięciu Królestw, ja siedziałem sobie bezbronnie w lochach, nie pilnowany przez nikogo... ale za to często odwiedzany. – „Nie pilnowany” łącznie.
      (…) nigdy tak naprawdę nie brał go pod uwagę, jako dziedzica... – Zbędny przecinek.
      O 14:00 miałem próby przejęcia władzy nad światem, o 15:00 udawanie przyjaciela Thora, 15:30 dalsze próby przejęcia władzy nad światem... Którą mamy godzinę? A, tak, 16:00. – Zapisałabym wszystkie cyfry słownie. ^^
      Zatrzasnął terminarz równocześnie sprawiając, że znikł. – Przecinek po „terminarz”.

      Usuń
    2. — Jak już mówiłem, mam zaplanowane strzyżenie. – Przycisnął nóż. – Obawiam się jednak, że stracisz coś więcej poza końcówkami włosów... – To jest piękne i absolutnie genialne! Tak bardzo w stylu Lokiego. :D
      Wreszcie oślepiające światło zgasło, a dwójce Asom znów ukazał się władca Yggdrasilu. – Dwójce Asów. Albo Asom.
      Fandral, postępując zgodnie z planem, stanął w wejściu do strażnicy by pilnować, żeby jeniec w żaden sposób się nie wymknął. – Przecinek po „strażnicy”.
      Na twarzy Sif wypłynął uśmiech. – Twarz.
      Jego Lokowatość na tronie Asgardu, yeeeeeeee. :3 Ale się cieszę. :3

      Mieszanie czasów trochę mi się nie podoba, fajnie by było, gdybyś zdecydowała się na jeden i tylko jego się go trzymała. Dynamikę wszakże można wyrazić również w czasie przeszłym – a widzę, że większość czasowników zapisałaś właśnie w nim.
      „Przez tę jedną noc, pokój nie zdążył też zmienić kolorystki – wnętrze było urządzone według standardów asgardzkich (bez złota i ornamentów nie mogło się obejść), ale król pozwolił sobie na dodanie paru elementów w odcieniach zieleni.” – Kolorystyki.
      Z każdym krokiem, jaki Loki wykonywał w tył, bestie powoli się zbliżały. – Co wykonywał w tył? Salto?
      Westchnął lekko, stabilizując oddech i spojrzał litościwie na wilki z Yggdrasil. – Przecinek po „oddech”.
      Musisz mi wybaczyć, bo później nie miałam już siły na wyłapywanie wszystkich błędów. ._.
      Przede wszystkim w rozdziale trzecim niezorientowany czytelnik by się bardzo szybko pogubił. Bo zobacz, wypisujesz nazwiska, ale w zasadzie ich nie przedstawiasz, nie opisujesz, nie zarysowujesz sieci zależności, która musiała między nimi powstać… Po prostu mi tego wszystkiego brakuje, nawet jeśli znam serię Marvela i trochę mitologii skandynawskiej.
      W sumie to zastanawia mnie, dlaczego co chwilę wszyscy przykładają sobie do szyi miecze/sztylety/inną broń. ._. Rozumiem, że chcą w ten sposób wymusić odpowiedź, ale czytanie o tym po raz enty jest… dziwne. xD
      Loki + Syl = OCH, TAK!
      Mi osobiście się w Las Vegas nie podobało. Zawsze jest tam niesamowicie duszno i kiczowato, aż, za przeproszeniem, chce się rzygać. ._. No ale to tylko ja.

      Trwało to tylko krótką chwilę, po której opadł na oparcie krzesła – zapomniał jednak, że ów oparcie jest całkowicie rozwalone i natychmiast poczuł, jak poszarpane drewniane krawędzie wbijają mu się w plecy. – OWO oparcie.

      Loki jest tak cudownie poprany, prawdziwa kwintesencja Jego Lokowatości. <3 I jego genialne pomysły, ach! Mogłabym się tak cały dzień nad nim rozpływać. ._.

      Zostawiam was tylko na chwilę, a wy rzucacie się na siebie, jak... jak... jak Loki na Nowy Jork! – PIĘKNE. *wyobraża sobie Lokiego rzucającego się na Nowy Jork* ^w^

      Popieprzony Loki, oooo tak!
      Musisz mi wybaczyć, że tych rozdziałów nie komentuję zbyt dokładnie, po prostu za bardzo się wciągnęłam w czytanie i nie chcę się nawet zatrzymywać, bo LokiLokiLoki… Hold on, właśnie się przecież zatrzymałam… No ale mniejsza! LOKI FTW!

      Dobra, dobrnęłam do samiuteńkiego końca i jestem pod wrażeniem. Wyraźnie widać, jak z rozdziału na rozdział polepsza Ci się styl pisania, pojawia się coraz więcej szczegółów i emocji. Nie muszę chyba mówić, że Twój Loki jest geniuszem, I D E A Ł, po prostu Jego Lokowatość we własnej osobie! Genialnie przedstawiasz również jego relację z Sif, jego uczucia, strach, relacje z rodziną… Na początku mnie trochę denerwowały tempo akcji oraz nadmiar wielokropków, ale przyjemność czytania znacząco to zrekompensowała.
      Dobra, kończę, bo będę się zachwycać Lokim przez cały dzień, serio…
      Życzę mnóstwa weny! I przepraszam za tak chaotyczny komentarz, miał być ładny, serio, ale coś nie wyszło. ;____;

      Usuń
    3. I przepraszam za błędy w komentarzach, nie mam siły tego jeszcze raz czytać.

      Usuń
    4. Mi na telefonie wszystko pięknie działa:o Twoje rady i mi się przydadzą, bo sama mam pomysł wystartować z jakimś ff (oczywiście również z Lokim) :D Co do Lokiego przedstawionego w tym opowiadaniu to zgdzam się w 100% Ideał <3

      Usuń
    5. Czyli mój telefon jest upośledzony, a niby taki nowy i w ogóle. :O
      Cieszę się, że moje wypociny się komuś przysały. :D Mam nadzieję, że gdy zaczniesz, podasz mi adres. :3

      Usuń
    6. O ja cię. Dziękuję bardzo za tak obszerny komentarz. Dziwię się, że chciało ci się wypisywać te wszystkie błędy i w ogóle... A propos błędów. Niby wiem, że przed imiesłowami biernikowymi stawiamy przecinki, ale czasem po prostu już nawet nie zauważam, że robię gdzieś błąd. To samo się tyczy literówek itp. Jak czytam coś już po kilka razy, przestaję zauważać błędy i automatycznie sobie w myślach poprawiam. Zupełnie nieświadomie.
      Poza tym, prolog napisałam dużo wcześniej, niż go opublikowałam. Od tamtego czasu minęło już z półtorej roku i przez ten okres dużo się nauczyłam, jeżeli chodzi o pisanie.
      Zdaję sobie sprawę z tego, że w opowiadaniu występuje dużo różnych określeń z mitologii. W tym celu stworzyłam właśnie okienko o nazwie "Pojęcia", by móc sobie sprawdzić znaczenia niektórych słów...
      I tak, wiem, do pewnego czasu zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z jednego, podstawowego błędu - czas akcji. Wcześniej zdarzało mi się, że nagle przeskakiwałam i zaczynałam pisać w czasie teraźniejszym, bo wydawało mi się to ciekawym zabiegiem, urozmaicającym czytanie. Teraz staram się już czegoś takiego nie robić xD
      No i wielokropki. Nieszczęsne wielokropki. Uwielbiam wielokropki. Chyba muszę podpisać z nimi jakiś pakt o ograniczeniu swobody. :P
      Aż musiałam sobie otworzyć rozdział trzeci, żeby sprawdzić, o co chodzi. No i masz rację z tymi postaciami. Ale tego już poprawiać nie będę. Pisząc to, chyba z góry założyłam, że czytelnik jest zaznajomiony ze światem przedstawionym.
      I obawiam się, że nie mam pojęcia, jak zrobić osobne menu, wyświetlane tylko mobilnie.. :/ Mogę jedynie dodać na końcu każdego rozdziału odnośnik do kolejnej notki.

      Yay, chyba tyle. Prawdopodobnie jak zwykle zapomniałam o czymś napisać, no ale już trudno.

      Jeszcze raz dziękuję ci za szczery komentarz! Na pewno dał mi on parę rzeczy do przemyślenia...

      Usuń
    7. Przypomniałam sobie. We wcześniejszych rozdziałach może być drobny rozgardiasz z akapitami. Rzecz polega na tym, że wklejam tekst z Worda i google często ma jakieś problemy z przetworzeniem tekstu... No, ogólnie to może być coś nie tak.

      I jeszcze jedno. Czuję się naprawdę wielce wyróżniona, że administratorka bloga "Betowanie" pozostawiła mi AŻ DWA tak wspaniałe komentarze. Naprawdę, czuję się zaszczycona. :D

      Usuń
    8. Odnośników już dawać nie musisz, bez menu jakoś się da teraz żyć, bo nie trzeba już tyle scrollować na telefonie i można normalnie przechodzić do kolejnych rozdziałów - ślicznie dziękuję! :D
      IMHO w Twoim pisaniu widać naprawdę duży postęp, jest spora różnica między rozdziałami pierwszymi a ostatnimi, także dosyć szybko opowiadanie wciągnęło. ^^ Jest nad czym pracować (pakt z wielokropkami mile widziany!), ale jesteś na bardzo dobrej drodze i wiem, że będę tu regularnie zaglądać. (Jego Lokowatość FTW!).
      Byłoby więcej, ale za bardzo się wciągnęłam i już nie miałam siły pisać, bo czytałam to w nocy. XD
      I hej, bety też potrzebują czytania! I nie są wredne! I komentują! :D
      Pozdrawiam! :3

      Usuń
  3. Ten rodział był genialny! Oby więcej szczerej Sif xD Gdzie go wywiało? Może na Jotunheim? A może.... na Midgrad? Oj by się Thor zdziwił jakby go zobaczył :D No i czekam na więcej Lokiego psychopaty i lekko zboczonych sytuacji z Sif :) Pozdrawiam i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Loki znowu coś sknocił. Jestem ciekawa jak będzie dalej. Znając życie wyląduje gdzieś w Midgardzie lub Jotunhaimie, a nie w Asgardzie. Czemu od razu nie uzdrowił Sif? Trzeba przyznać, że wykazał się niezłym sprytem wykorzystując Chodzącą Śmierć jako tarczę. Twój blog ma super wygląd. Jak to zrobiłaś??? Najlepsza jest wysuwajka. Zastanawiałam się co to, ale nie wiedziałam. Przeczytałam od początku do tego rozdziału Twój blog. Cudeńko! Będę na bieżąco z Twoimi postami, bo chcę się dowiedzieć, co będzie dalej.
    PS Czy Loki jest teraz łysy, skoro go oskalpowano? Nie uwierzę w to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej - witam nową czytelniczkę! Cieszę się, że ci się podoba, zarówno treść jak i wygląd bloga. :D
      "Wysuwajka" to jedynie drobne oszustwo na tzw. checkboxie. Trochę gmerania w css i gotowe.
      A, i spokojnie, Loki nie jest łysy... (na bogów, zabiłabym się, gdyby był!)

      Usuń
    2. A zabiłabym Ciebie, gdybyś go ołysiała (nie brzmi to zbyt naturalnie). Widziałaś może na yotubie filmiki z Lokim i Jokerem? Ja osobiście najbardziej lubię ,,Joker and Loki meet eachother fan vid". Podrzucę Ci linka: https://www.youtube.com/watch?v=eDL9hb82-mM
      Ma fajną piosenkę „Similar Creatures”. Jeff Hardy jest wykonawcą. A widziałaś ,,Loki's lullaby"? Kocham tą piosenkę. A w ogóle jaką lubisz muzykę. Ja rock, co szczególnie do mnie nie pasuje. Jak masz na imię, bo ja - można się domyśleć po nazwie użytkownika - Ewa.

      Usuń
    3. Chyba wszystkie odpowiedzi na pytania znajdziesz w zakładce "o autorce" c:

      Usuń
    4. Kiedy kolejny rozdział?

      Usuń
  5. Błagam, daj kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Majstersztyk! Nic innego jak kolejny super rozdział. Twój styl pisania+ fantazja+ Loki= zajebista historia! Ta bujka Loki vs. Yggra. Coś niesamowitego!
    Aż jestem ciekawa, gdzie wylądują Loki i Sif. :3
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    / K. Potterowa
    PS: Dzisiaj krótko, bo sama dobrze wiesz, że jest fenomenalnie. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Język urzędowy: staroskandynawski.
Mile widziany alfabet runiczny :)

» «